piątek, 22 marca 2013

GOSK 2013, czyli debiutanci na Pucharze Polski InO


Start w tegorocznym GOSKu był jedną z kilku nowości, które zaplanowałem sobie na ten sezon. Dotychczas startowałem w naszych regionalnych pucharach w najtrudniejszych kategoriach z różnym skutkiem, ale z tego co słyszałem i czytałem Puchar Polski InO (PP)  jest czymś bardziej wymagającym.

Baza przywitała mnie trochę senną atmosferą. Na początku zameldowanie się w sekretariacie, odebranie świadczeń i co ważniejsze mapka z miejscami i godzinami startów. Na miejscu było już paru znajomych, a po niedługim czasie pojawiły się kolejne znane mi osoby. Wszystko rozpoczęło się podsumowaniem zeszłego roku, w części regionalnej też miałem swój symboliczny udział ;) Następnie oficjalne rozpoczęcie i krótka odprawa. Pierwsze wrażenia były takie, że całe towarzystwo jest dość specyficzne, jak to bywa na tego typu wydarzeniach, i zna się dość dobrze. Niemiłą niespodzianką było opóźnienie etapu nocnego, zapowiadał się długi dzień. Niestety okazało się, że mój zespół ma jedną z ostatnich minut startowych – 87 minutę, oczywiście kategoria TS.

Właśnie, zespół, bo nie startowałem samemu jak to zwykle bywało, ale razem Z Tomkiem chcieliśmy zawalczyć o miejsce w pierwszej 20-tce (na 42 zespoły). Tomek na swoje szczęście spóźnił się na rozpoczęcie przez co krócej czekał na nasz start, ale i tak, podobnie jak niejedna osoba z późną minutą startową, zdążył się jeszcze wynudzić.

I etap startował spod obwodnicy, dzięki pomocy przedstawicielek znanej SKPT-owskiej familii P. z Chwarzna dotarliśmy cało i szczęśliwie do celu, ale nie obyło się bez niespodzianki ;) Na miejscu chwila czekania i start. Początki są oczywiście zawsze takie same, czyli czytanie mapy i próba złapania kontaktu z mapą, terenem oraz mapy z terenem. Cała mapa opierała się na niepełnych fragmentach oraz jednej linii nieobowiązkowego przejścia, w tym wypadku dróg, z zaznaczonymi punktami przecięcia ze wspomnianymi fragmentami. Należało iść drogą i w odpowiednich miejscach szukać pasujących fragmentów mapy. Pierwsze punkty były do ogarnięcia, dlatego w okolicach 6-7 PK dogoniliśmy sporą grupę osób. Tomek radził sobie dość dobrze i wspólnymi siłami szło nam całkiem dobrze. Niestety w połowie trasy zaczęły się problemy, bo jak się później okazało niektóre kropki były wykorzystane podwójnie, a niektóre w ogóle. Schody, którym nie podołaliśmy, zapewniły nam kiepski wynik na koniec tego etapu i miejsce w końcówce tabeli. Po takim etapie mogło być już tylko lepiej.
Mapa I etapu (http://pkino.gdansk.pttk.pl/)

II etap poprzedzony był krótką przerwą na regenerację, ale i tak można było porządnie zmarznąć. Dostaliśmy mapę, dwukrotnie przeczytałem informację od budowniczego, zrozumiałem koncepcję i dopasowałem nawet parę fragmentów do siebie. Tomek miał większe problemy, których nie zdążył ogarnąć aż do mety etapu. Bez problemu udało się dopasować większość fragmentów z drugiej połowy trasy, jednak większym problemem był początek. Bardzo pomocne okazały się wskazówki budowniczego i plan mapy z drożnią, dlatego wybraliśmy pewniejszą, okrężną opcję. Największym problemem było rozszyfrowanie oznaczenia czegoś co okazało się nieistniejąca linią energetyczną. Dowiedzieliśmy się tego od napotkanego znajomego, Maćka, który tylko upewnił nas w obranym kierunku. Reszta etapu bez większej historii, w dwóch miejscach byliśmy blisko przypadkowego minięcia PK. Na mecie etapu okazało się, że wyprzedziliśmy parę zespołów, co było dobrą wiadomością w perspektywie zbliżającego się zachodu słońca.
Mapa II etapu (http://pkino.gdansk.pttk.pl/)

III etap był dość przyjemny, nie było tu zbyt dużych kombinacji z mapą trzeba było uważnie i szybko iść po drodze, zgarniać punkty z LOP i w odpowiednich miejscach (przy kamieniach i krzyżykach) dopasować pasujące na miejscu fragmenty mapy. Etap był dość szybki, trochę chodzenia w tę i z powrotem, całe szczęście Tomek odzyskał przytomność ;) bo inaczej mogłoby być kiepsko. Najpoważniejszy błąd to wpisanie głupiego BPK, ale generalnie poszło nie najgorzej – poniżej 200 punktów karnych.
Mapa III etapu - awers (http://pkino.gdansk.pttk.pl/)
Mapa III etapu - rewers (http://pkino.gdansk.pttk.pl/)

Przed etapami nocnymi było parę godzin przerwy, którą zarówno Tomek z resztą SKPT-owskich znajomych jak i ja spędziliśmy dość owocnie. Po powrocie pojawiły się wyniki etapów dziennych i tu miłym zaskoczeniem było dobre, II miejsce na II etapie. W tym momencie poczułem się usatysfakcjonowany ;D

IV etap był etapem nocnym, dlatego można było oczekiwać łatwiejszej mapy. Tomek był już nieco zmęczony, wcale się mu nie dziwię, bo po tylu godzinach w lesie jednego dnia z łamigłówkami jest to usprawiedliwione. Mapa została przez nas źle rozpracowana, bo na początku nie szukaliśmy części wspólnych fragmentów, które były w innych skalach. Na usprawiedliwienie dodam, że było dość zimno. Z moim entuzjazmem do chodzenia po poziomicach, odrobiną szczęścia i azymutów na oko udało się odnaleźć większość PK, ale pod koniec zaczęło nam się śpieszyć do bazy i odpuściliśmy sobie jeden pewny PK ominięty przy starcie. Całość zakończyła się w okolicach 2:00, wiec nie ma się co dziwić, że obaj mieliśmy dość kombinacji z mapą. To była najwyższa pora żeby wracać do domu, w końcu to miała być przyjemność.
Mapa IV etapu (http://pkino.gdansk.pttk.pl/)

Co mogę napisać na podsumowanie? Przede wszystkim jestem bogatszy o nowe doświadczenia z kombinowanymi mapami, a Puchar Polski okazał się być wcale nie taki straszny. Ustalony cel, czyli miejsce w pierwszej 20-tce, był realny i dlatego udało się go osiągnąć. Ogólnie start edukacyjny z przytupem na II etapie. Nie wiem tylko czy Tomek nie zraził się do tego typu łamigłówek. Niemiłą niespodzianką były opóźnienia w publikacji wyników w Internecie, bo w bazie były one dostępne dość szybko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz