środa, 26 lutego 2020

Zbiornik Stara Orunia, czyli o systemie wodociągowym Gdańska

XiX-wieczna rewolucja przemysłowa wiązała się ściśle z rozwojem miast. Prowadziło to do licznych epidemii, których powodem była gęstość zaludnienia i związane z nią niedostateczne warunki higieniczne, w tym brak dostępu do czystej wody pitnej. Gdańsk jest dość dobrym przykładem tych problemów. Miasto było przez większość XIX wieku mocno ograniczone fortyfikacjami bastionowymi, co powodowało dość dużą gęstość zaludnienia. Poważnym problemem był dostęp do czystej wody, zarówno Kanał Raduni jak i Motława były niestety zanieczyszczone ściekami z przedmieść oraz samego miasta. Kolejne epidemie cholery nawiedzały miasto kilkanaście razy w latach 1831-1967 i zbierały dość duże żniwo w postaci kilkuset do tysiąca-kilkuset zmarłych. Sytuacja była na tyle poważna, że w pewnym okresie ustanowiono kordon sanitarny wokół miasta. Władze miejskie w celu poprawienia sytuacji sanitarnej postanowiły wybudować około 1969 roku kompleksowy system gospodarowania wodą i ściekami. W tym celu wykorzystano bardzo wydajne źródła w Pręgowie, które były położone na wysokości około 90 m n.p.m. Wybudowano tam system drenaży, które zapewniały zbieranie oraz filtrację wody. Następnie rurami woda była doprowadzana grawitacyjnie do zbiornika "Stara Orunia", znajdującego się na wysokości około 40 m n.p.m., który pełnił rolę zapasu wody oraz siłą rzeczy filtrował osady z przepływającej wody. Następnie woda była doprowadzona w obręb miasta. Ścieki natomiast poprzez przepompownię na Ołowiance były tłoczone na pola filtracyjne, które istniały w okolicach Stogów aż do 1991 roku. W międzyczasie Gdańsk rozbudował się o kolejne przedmieścia, co spowodowało utworzenie kolejnych ujęć wody oraz dodatkowych oczyszczalni ścieków na Zaspie oraz oczyszczalni Gdańsk-Wschód. Wracając jednak do epidemii, poprawa warunków sanitarnych i profilaktyki oraz bardziej umiejętne zajmowanie się chorymi spowodowały znaczący spadek zachorowalności oraz śmiertelności. Po 1870 roku odnotowano jedynie 2 epidemie cholery.

Zbiornik Stara Orunia aż do końca lat 70-tych XX wieku, czyli przez ponad 100 lat pełnił ważną rolę w systemie wodociągowym miasta. Wybudowano go na wzniesieniu, przez co zapewniał wyrównanie ciśnienia wody dostarczanej do miasta oraz stanowił zapas w przypadku chwilowego większego obciążenia sieci. Od lat 80-tych aż do niedawna niszczał i był kolejno rozkradany przez złomiarzy. Pamiętam jak byłem w tamtej okolicy w latach 90-tych i jego przypadkowe odkrycie. Wtedy byliśmy zbyt mali na ryzykowne wejście do środka, a lokalizacja tego typu obiektów nie była powszechnie znana. Jako dzieci bardziej wyobrażaliśmy go sobie jako schron. Dzisiaj można tam wejść całkowicie legalnie, pod warunkiem że nie będzie to okres zimowania nietoperzy, bo to one aktualnie obrały sobie zbiornik za dom.

Cienka warstwa wody na dnie pozwala zachować odpowiednią dla nietoperzy wilgotność powietrza
 



Widok w kierunku Głównego Miasta z okolic zbiornika

niedziela, 23 lutego 2020

Kalwaria Pacławska nie tylko dla pielgrzymów

To było prawie 15 lat temu, kiedy pierwszy raz zobaczyłem w oddali Kalwarię Pacławską. Widoczna z oddalonego o 4 km szczytu Kopystańki prezentowała się okazale na niezalesionym grzbiecie górskim. Andrzej Maksymilian Fredro zakładając klasztor i miejscowość w 1665 roku kierował się podobieństwem do krajobrazu Jerozolimy, przynajmniej pod względem ukształtowania terenu. W latach 1665-68 wybudowano tutaj drewniany kościół wraz z klasztorem i sprowadzono franciszkanów, całość otoczono umocnieniami ziemnymi. W tamtym okresie powstało też 28 kaplic o nieznanej formie, które nie zachowały się do naszych czasów. Po śmierci Fredry w 1679 aż do około 1770 r. klasztor borykał się z problemami finansowymi. Dopiero pomoc Szczepana Józefa Dwernickiego w II połowie XVIII wieku pozwoliła na znaczącą rozbudowę w postaci nowego kościoła pw. Znalezienia Krzyża Św. (1770-1775) oraz wybudowania murowanych kaplic, zachowanych do dzisiaj. Pojedyncze kaplice powstawały także w XIX wieku. Warto także wspomnieć o cudownym obrazie matki Boskiej Kalwaryjskiej, który pochodzi z klasztoru franciszkanów w Kamieńcu Podolskim. Trafił on do Kalwarii Pacławskiej w II połowie XVII wieku, kiedy to Kamieniec przeszedł w ręce tureckie. Jest to ciekawy i chyba popularny w Polsce przykład mieszania i połączenia kultu Jezusa Chrystusa z Matką Boską. Przy klasztorze powstała także miejscowość oferująca zakwaterowanie dla pielgrzymów z charakterystycznymi drewnianymi chatami w dużej części pochodzącymi z XIX wieku.

Kolejnego dnia po oglądaniu Kalwarii Pacławskiej ze szczytu Kopystańki byliśmy także w samej Kalwarii. Wtedy, a był to koniec czerwca, miejscowość wydawała się bardzo spokojna, wręcz wyludniona, jakby pielgrzymi zapomnieli o tym miejscu. Kilkanaście lat później, pod koniec sierpnia, sprawiało to wszystko odmienne wrażenie, bo nie brakowało straganów, samochodów i przeróżnych pielgrzymów. Czyżby miejsce to stało się bardziej popularne? Pomijając te rozważania warto tu przyjechać, bo miejscowość jest usytuowana na grzbiecie z którego rozciągają się piękne widoki, a w kierunku południowego zachodu rozpoczynają się dziksze tereny po dawnym ośrodku rządowym w Arłamowie.

jedna z kaplic na podejściu do Kalwarii pacławkiej
Wnętrze kaplicy u Piłata
Kaplica ukrzyżowania ze wspaniałym widokiem w kierunku północnym
Kościół klasztorny
Charakterystyczna, zabytkowa zabudowa wsi z wyeksponowanymi pionowymi belkami konstrukcyjnym

czwartek, 20 lutego 2020

Fort I "Salis Soglio"

W zasadzie fortem nr I "Salis Soglio" powinienem się zająć przed fortem XV "Borek" zarówno z powodu chronologii powstania jak i wagi na tym odcinku pierścienia obronnego. Historia fortyfikowania grupy siedliskiej na wyniesieniu na wschód od tej miejscowości rozpoczyna się właściwie w 1882 roku, kiedy to ważyły się losy finansowania obiektów pierścienia zewnętrznego. W wyniku przeprowadzonego rekonesansu postanowiono wybudować na najwyższym wzniesieniu 304 m n.p.m. fort główny, wraz z mniejszymi dziełami na przedpolu. W wyniku dalszych analiz uzgodniono, że tutejsze fortyfikacje są kluczowymi dla obrony Przemyśla. W latach 1883-1886 wybudowano duży fort artyleryjski na planie pięcioboku z 4 dziedzińcami projektu Daniela Salis-Soglio. Wykonano powiększone pomieszczenia magazynowe, wraz z windami amunicyjnymi, oraz wzmocnioną ochroną fosy, którą zapewniały 3 kaponiery. Fosa posiadała ponadto mur w przeciwskarpie (atakujący żołnierze musieliby z niego zejść) oraz mur Carnota w samej fosie (po zejściu musieliby jeszcze przekroczyć mur). Artyleria z fortu brała aktywny udział w trakcie oblężenia 1914-15, ale raczej wspomagając już wtedy pancerne dzieła na swoim przedpolu. Fort "Salis Soglio" zachował się w bardzo dobrym stanie. Szacuje się, ze zniszczeniu uległo tylko jego 15%, co widać w szczególności na północnym dziedzińcu. Przy zwiedzaniu smaczku dodaje fakt, że tuz za fosą przebiega aktualnie granica Polsko-Ukraińska.

Brama wjazdowa - także element obronny z widocznymi strzelnicami
Widok z dziedzińca zachodniego utworzonego częściowo przez bramę
Dziedziniec centralny
 


Dziedziniec północny z widocznymi zniszczeniami
Zejście na dziedziniec południowy

poniedziałek, 17 lutego 2020

Fort XV Borek

Opisywałem już w jednym z wcześniejszych wpisów historię powstania i rozbudowy Twierdzy Przemyśl. Tym razem chciałbym wspomnieć o forcie XV "Borek", który znajduje się niedaleko miejscowości Siedliska, przy granicy z Ukrainą. Jest on dobrym przykładem jak rozbudowywała się Twierdza Przemyśl w XIX wieku. Powstał on w 1887 roku jako fort artyleryjski, w tym wypadku prowizoryczny, ziemny. Był to czas, kiedy budowano zewnętrzny pierścień fortów, a głównym założeniem obronnym była piechota i artyleria strzelająca z wałów lub przeciwstoków. W tamtym czasie główną osłonę stanowiły nasypy ziemne. Wzrost możliwości artylerii spowodował jednak konieczność zmiany podejścia do planowania fortów. Pod koniec XIX wieku zaczęto w fortyfikacjach austro-węgierskich stosować zbrojony beton i kopuły pancerne. Pierwsze z nich zapewniało osłonę stropów i budulec, a drugi możliwość obserwacji i ognia na wprost mimo ostrzału przeciwnika. Warto tutaj także wspomnieć o nowych konstrukcjach haubic i armat schowanych w kopułach pancernych, które zapewniały większą szybkostrzelność. W latach 1895-97 wybudowano nowy fort obok poprzedniego, który w późniejszym czasie został zredukowany do baterii artyleryjskiej.

Nowy fort XV Borek został umiejscowiony na północnym skraju wyniesienia koło Siedlisk, dlatego wśród jego zadań była także obrona płaskiego terenu doliny Sanu. W tym celu został on wyposażony w dodatkowy tradytor skierowany na północ. Była to bateria artyleryjska osłonięta przed ostrzałem z kierunku natarcia, której zadaniem był ogień flankujący na atakującego wroga. Żeby to dobrze opisać łatwo to sobie zobrazować, jako artylerię strzelającą wzdłuż linii obronnej. Pierwotnie planowano wybudować fort z dwoma dwudziałowymi bateriami pancernymi, w prawej i lewej przedniej części fortu, jednak ograniczenia finansowe spowodowały wybudowanie wyłącznie północnej składającej się z dwóch armat kalibru 8 cm schowanych w kopułach pancernych. Spowodowało to mocną dysproporcję artylerii fortu w lewej jego części. Pozostałością po pierwotnych planach była kopuła obserwatora umiejscowiona w osi fortu. Możliwe, że brano pod uwagę późniejszą budowę drugiej baterii. Oczywiście standardowo w ramach fortu wybudowano koszary, które wzmocniono betonem. W trakcie oblężenia Twierdzy fort brał aktywny udział w odparciu rosyjskiego ataku doliną Sanu. Przed poddaniem Twierdzy w 1915 roku wysadzono tradytor, kaponierę oraz kopuły pancerne.
Dzisiaj fort możemy oglądać w całkiem dobrym stanie. Jest to wynik udanej, moim zdaniem, próby jego rekonstrukcji, którą zawdzięczamy Stowarzyszeniu 3. Historycznego Galicyjskiego Pułku Artylerii Fortecznej im. Księcia Kinsky'ego. Uporządkowano teren fortu jednocześnie eksponując zachowane elementy. Bardzo pomocne są tablice informacyjne objaśniające budowę dzieła. Prawdziwą ciekawostką jest jednak udana próba umieszczenia obserwacyjnej kopuły pancernej w jej pierwotnym miejscu. Co prawda sama kopuła pochodzi z Fortu Optyń i jest chyba nieco innego typu niż oryginalna, jednak możliwość jej obejrzenia "na pozycji" jest bardzo cennym doświadczeniem. Ciekawostką jest także rekonstrukcja płyty pancernej w stanowisku obserwacyjnym tradytora. Warto tu zajechać, w szczególności że jest to rzut beretem od drogi prowadzącej do przejścia granicznego w Medyce.

Koszary wraz z widoczną na II planie pozostałością po tradytorze
Interesująca próba odtworzenia kopuły obserwacyjnej pochodzącej z Fortu Optyń

piątek, 14 lutego 2020

Strzelno - śladami architektury romańskiej

Niewątpliwą perełką architektury romańskiej na terenie Polski jest Strzelno z rotundą Św. Prokopa oraz kościołem Świętej Trójcy i Najświętszej Marii Panny na terenie dawnego klasztoru Norbertanek. Konsekracje tutejszej rotundy pod datą 1133 roku podaje w swoich kronikach Jan Długosz, jednak została ona prawdopodobnie wybudowana w późniejszym czasie. Możliwe, że stało się to wraz z budową kościoła w XII i XIII wieku, który został konsekrowany w 1216 r. Sam kościół został oczywiście zbarokizowany w czasach świetności Rzeczpospolitej, jednak zachowało się sporo elementów romańskich, co powoduje że jest to bardzo cenny zabytek. Rotunda także nie zachowała swojego oryginalnego stanu, ponieważ przeszła drobne przebudowy oraz próbę wysadzenia w 1945 roku. Po wojnie przywrócono jej pierwotny, romański charakter.

Nie same mury są tu jednak najcenniejsze, ponieważ w obu budowlach zachowało się sporo oryginalnej romańskiej i gotyckiej kamieniarki, w tym najcenniejsze, rzeźbione kolumny w kościele. Ciekawostką jest fakt, że od jednej z dawnych przebudów aż do 1946 roku były one obudowane cegłami. Przedstawiają one cnoty oraz przywary. Innymi cennymi zabytkami są tympanony, czyli płaskorzeźby umieszczone w górnej części portali. Obecnie są one prezentowane głównie w muzeum przykościelnym. Jest to magiczne miejsce, w którym można podziwiać kunszt dawnych mistrzów.

Rotunda św. Prokopa
Wnętrze rotundy
Kościół Świętej Trójcy i Najświętszej Marii Panny z widoczną barokową przebudową
Kolumna z przedstawieniem przywar
Kolumna przedstawiająca cnoty

wtorek, 11 lutego 2020

Ostrów Lednicki - gród na wyspie

Grodziska to miejsca które warto odwiedzać. Są one często umiejscowione w malowniczych i interesujących miejscach, co jest po części spowodowane ich charakterem obronnym. Z tego powodu często można je spotkać na cyplach nad jeziorami, w rozwidleniach rzek i oczywiście na wzniesieniach. Zachodząc w takie miejsca można poczuć ducha historii, może nie aż tak bardzo jak na cmentarzyskach kurhanowych, ale widząc lekko podniszczone wały ziemne i wyobrażając sobie jak musiały kiedyś wyglądać wywołuje szacunek dla ich budowniczych oraz refleksję nad konfliktami, które są nieodłączną częścią naszej natury.

Jednym z najbardziej znanych grodzisk w Polsce jest niewątpliwie te zlokalizowane na jeziorze Lednica, na wyspie Ostrów Lednicki. Historia tutejszego osadnictwa sięga neolitu czyli okresu przed 1800 r p.n.e. Będąc na miejscu wcale nie będziemy tym zdziwieni, ujrzymy bowiem rozległe jezioro z dość dużą wyspą oddaloną od najbliższych brzegów o około 150 m. Zapewniało to walory obronne jak i źródło wody. Miejsce to jest jednak najbardziej znane ze wczesnego średniowiecza, kiedy to stało się ono jednym z najważniejszych grodów państwa Polan. W południowej części wyspy wybudowano wtedy grodzisko z wysokimi, widocznymi do dzisiaj wałami wraz z pałacem dla władców oraz kościołem. Jedne z pierwszych, jeżeli nie pierwsze z tego typu budowli kamiennych na terenach Polski. Dzisiaj możemy wyłącznie podziwiać ich ruiny lub fundamenty.

Kres świetności grodu na Ostrowie Lednickim przyniósł najazd czeskiego księcia Brzetysława w 1038 roku, po którym nie odzyskało już ono świetności. Było ono jednak zamieszkałe do XIII-XIV wieku. Dzisiaj w miejscu tym znajduje się Muzeum Pierwszych Piastów, a na wyspę dopływa się promem linowym. Zdecydowanie warto odwiedzić te miejsce ze względu na to co się tutaj zachowało, historię oraz niewątpliwie interesujące położenie.

Prom na Ostrów Lednicki z wyspą w tle
Wały wczesnośredniowiecznego grodziska

niedziela, 9 lutego 2020

Wielkopolski Park Etnograficzny w Dziekanowicach

Skanseny to niewątpliwie jedne z ciekawszych pomysłów muzealnych. Ilekroć wkraczam do skansenu, a dzieje się to zwykle poza zimą, czuję się jakbym wchodził do innego świata. Stara zabudowa i brak tłumów skłaniają do zachowania spokoju i wielu refleksji np nad przeszłością, ale także nad tym jak sami dzisiaj żyjemy. Piękno skansenów to w dużej części prostota i umiar, w zdobieniach budynków, stylowych wnętrzach oraz w obejściach swojskich kwiatach trochę przypominających dzieciństwo.

Wielkopolski Park Etnograficzny nas nie zawiódł pod tymi względami. Odwiedzając go mieliśmy sporo szczęścia, ponieważ trwały przygotowania do procesji na Boże Ciało, która tradycyjnie kończyła się w kościółku w skansenie. Same zbiory prezentowały się pokaźnie, ponieważ przez ponad 40 lat działania zgromadzono tutaj ponad 50 budynków różnego przeznaczenia z Wielkopolski.

Kwitnące lilie w przydomowym ogródku
Nieodłączny element przy stawianiu domu


Już niedługo zakwitną i malwy
Wiatrak holender
Moda na podpisywanie się jest dość stara
Kwitnące malwy przed wejściem do chałupy i piękna strzecha

piątek, 7 lutego 2020

Gnieźnieńska katedra

Gniezno posiada bardzo długą historię ściśle połączoną z państwem pierwszych Piastów. Pierwszy gród o randze stołecznej powstał tu w połowie X wieku, w późniejszym czasie podlegał on rozbudowom. Po Chrzcie Polski w 966 roku powstał tu jeden z pierwszych kościołów w kształcie rotundy, którego pozostałości fundamentów są podobno widoczne w podziemiach katedry. Ważnymi wydarzeniem było przeniesienie tutaj relikwii św. Wojciecha, co pociągnęło za sobą dalsze rozbudowy. Równocześnie następował rozwój Kościoła katolickiego przez ustanowienie archidiecezji w Gnieźnie. Następnie na początku XI wieku wybudowano w tym miejscu katedrę, jako trójnawową bazylikę w stylu romańskim. Specjalne miejsce zajmowała w nim konfesja, czyli swego rodzaju grobowiec w okolicach ołtarza, z relikwiami Św. Wojciecha, W 1038 roku nastąpił najazd księcia czeskiego Brzetysława, w wyniku którego katedra uległa co najmniej poważnym zniszczeniom. W 1064 roku konsekrowano na tym miejscu nową świątynię, również w stylu romańskim. Kolejnym zwrotem akcji było zdobycie Gniezna przez Krzyżaków w 1331 roku, po którym wybudowano w tym miejscu katedrę w stylu gotyckim. Do naszych czasów podlegała ona licznym rozbudowom zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz. Nie brakowało też licznych zniszczeń związanych z konfliktami wojennymi.

Niewątpliwą perełką wnętrza świątyni są romańskie drzwi z XII wieku przedstawiające życie Św. Wojciecha. Inną ciekawostką jest wczesnobarokowy relikwiarz ze szczątkami św. Wojciecha. Warto tu przyjechać, ponieważ w katedrze można znaleźć bardzo dużo przykładów sztuki sakralnej powstałej od średniowiecza do czasów współczesnych.



Słynne drzwi gnieźnieńskie
Wczesnobarokowy relikwiarz św. Wojciecha

środa, 5 lutego 2020

Szpital św. Ducha - niepozorna atrakcja w znanym Fromborku

Będąc we Fromborku wspomina się Mikołaja Kopernika i odwiedza się wzgórze katedralnym z katedrą oraz zabudowaniami. Niektórych zaciekawi też Zalew Wiślany i po drodze zobaczą inne zabytki Fromborka takie jak np Wieża Wodna. Innym bardzo interesującym miejscem jest jednak szpital św. Ducha, który znajduje sie w nieco innym miejscu, a mianowicie na wschód od wzgórza katedralnego.

Sam szpital wraz z kaplicą sięga historia XV wieku kiedy to powstał w tym miejscu dom opieki nad starszymi i chorymi. Obiekt w późniejszym czasie przechodził pewne przebudowy jednak zachowało się sporo cech średniowiecznych. Najciekawsza atrakcją jest jednak malowidło sadu ostatecznego na ścianach prezbiterium szpitalnej kaplicy, które jest datowane na XV wiek. Z ciekawostek inżynieryjnych można tu także podziwiać dawne piece służące szpitalowi, a pochodzące właśnie z XV wieku. We wnętrzach dawnego szpitala mieści się obecnie dział historii medycyny Muzeum Mikołaja Kopernika we Fromborku i zdecydowanie warto do niego zajść, nawet dla samych malowideł i architektury.

Budynek z zewnątrz w stylu przebudowy z XVIII wieku

Cenne malowidła w prezbiterium
 

poniedziałek, 3 lutego 2020

Wojskowy Rejon Przeładunkowy Braniewo

XX wiek to niewątpliwie okres wzrostu znaczenia kolei zarówno w celach transportowych w czasach pokoju jak i konfliktów. Oprócz szybkiego przerzutu dużych jednostek wojskowych oferuje ona także solidną alternatywę przy transporcie zaopatrzenia. Oczywiście wszystko to pod warunkiem zachowania drożnych linii kolejowych. Na styku Europy Wschodniej i Centralnej występuje jednak poważny problem z różnicą w rozstawie szyn, który przez długie lata był trudny do rozwiązania. Z tego też powodu w obliczu nieuchronnego, jak się wtedy zdawało, konfliktu ZSRR-NATO postanowiono w okresie powojennym wybudować kilka wojskowych rejonów przeładunkowych umożliwiających szybki przeładunek wojska i jego sprzętu z taboru szerokotorowego na normalnotorowy.

Zacznijmy jednak od interesującego nas rejonu Braniewa i istniejącej już od dłuższego czasu magistrali kolejowej łączącej Berlin z Królewcem. W okresie powojennym były tutaj tory o dwóch rozstawach szyn, które biegły od granicy aż do Elbląga. W późniejszych latach linia szerokotorowa była stopniowo skracana. Kluczowa jednak sprawą w przypadku rejonów przeładunkowych był sprawny przeładunek wojsk stacjonujących w ZSRR, a w szczególności w Obwodzie kaliningradzkim. W tym celu wybudowano równoległe bocznice od linii szeroko- jak i normalnotorowej rozdzielonych peronem. Bocznice takie umożliwiały podjechanie do nich pociągów i szybkiego przeładunku sprzętu oraz żołnierzy z wykorzystaniem peronu. Awaryjnie przewidziano także możliwość przejścia na transport drogowy. Sprawną wymianę składów zapewniały dodatkowe mijanki.

O skali przedsięwzięcia świadczy sama liczba bocznic i ich długość. W samym Wojskowym Rejonie Przeładunkowym Braniewo były 4 takie "perony" o długości około 1,3 km każdy. Warto tutaj dodać, że nie było to jedyne tego typu miejsce w Polsce. Dzisiaj terenu przeładunkowe są wykorzystywane przez firmy prywatne i w przypadku obiektu widocznego na zdjęciach nie ma możliwości wejścia do niego.

Peron od strony linii szerokotorowej
 

sobota, 1 lutego 2020

Osetnik - zapomniana miejscowość nad Pasłęką

Miejscowości pokroju Osetnika jest w Polsce dość sporo. Wieś założona już w XIII wieku, jednak później przechodząca własne perypetie. Dzisiaj w oddaleniu od głównej drogi i nieco zapomniana. W większości tego typu miejscowości są jakieś unikalne pamiątki przeszłości. W przypadku Osetnika są to ruiny kościoła z XV wieku, który został zniszczony w 1945 roku i później popadał już tylko w coraz większa ruinę, a dzisiaj jest dostępny dla przyjezdnych. Inną pamiątką przeszłości są pozostałości pomnika upamiętniającego poległych w I wojnie światowej przy głównym skrzyżowaniu miejscowości. Taka pruska ciekawostka, która miała na celu kultywowanie legendy walczących na froncie wschodnim. Osetnik, niby taka zapomniana miejscowość, ale jednak zapadająca w pamięć.

Ruiny kościoła w Osetniku
 


Pozostałości pomnika I-wojennego z charakterystycznym krzyżem