wtorek, 30 grudnia 2014

Baterie przeciwlotnicze w okolicy Góry Szwedów

Rozwój lotnictwa brytyjskiego i włączenie się amerykańskiego w trakcie II wojny światowej spowodowało konieczność wzmacniania obrony przeciwlotniczej rejonu Zatoki Gdańskiej. Pierwszy nalot na Gdynię został wykonany już w 1942 roku i wykazał spore braki w obronie przeciwlotniczej regionu. W 1943 roku postanowiono także wzmocnić baterie zaporowe na Helu, które chroniły Gdynię oraz Gdańsk od północy. Na wysokiej wydmie (około 14 m n.p.m ) niedaleko Góry Szwedów wybudowano kolejną baterię składającą się z 4 dział 105 mm, posiadała ona także dodatkowe uzbrojenie kalibru 20 mm do obrony bezpośredniej. Umiejscowienie na wysokim wzniesieniu tuż przy brzegu morza pozwalało także na obronę przeciwdesantową. Do naszych czasów zachowało się jedynie jedna podstawa pod armatę 105 mm oraz cokół dalmierza.

W okresie powojennym doceniono zalety tego miejsca i to było przyczyną szczątkowego zachowania niemieckiej baterii. W ramach Rejonu umocnionego Hel (RU Hel), w 1957 roku,  postanowiono umieścić tutaj stanowiska 2. Dywizjonu 60. Samodzielnego Pułku Artylerii Przeciwlotniczej. Jednostka dysponowała armatami kalibru 85 mm. Każde z 4 stanowisk ogniowych składało się z 2 schronów na amunicję/dla załogi wybudowanych z betonowych prefabrykatów.

Podstawa pod niemeicką armatę 105 mm
Stanowisko ogniowe polskiej, powojennej baterii przeciwlotniczej

Znakomite pole widzenia ze stanowisk obu baterii

piątek, 26 grudnia 2014

Niemiecka bateria przeciwlotnicza "Hel-Bór"

Było to podobne założenie do Baterii "Hel", wspomnianej w poprzednim wpisie. Obie baterie zostały zbudowane około 1940 roku. Przewidziane były do obrony przeciwlotniczej rejonu Zatoki Gdańskiej oraz przeciwdesantowej samego półwyspu. Podobnie jak wcześniej wspomniana bateria, składała się ona ze standardowych elementów, czyli 4 dział kalibru 105 mm SKC/32 oraz schronu na dalmierz. Armaty były umieszczone na planie trapezu ze stanowiskiem na zapasowe urządzenia celownicze pośrodku - zachowany betonowy cokół. Dodatkowo posiadała ona podobno drewnianą wieżę z działkiem 20 mm do obrony bezpośredniej. Całe założenie znajduje się miedzy polską 23. Baterią przeciwlotniczą, a magazynami paliw, niedaleko torów kolejowych.

Postument pod zapasowe przyrządy celownicze

Stanowisko armaty 105 mm

Pozostałości po drewnianej wieży na działko 20 mm

Schron na dalmierz

wtorek, 23 grudnia 2014

Niemiecka bateria przeciwlotnicza "Hel"

W trakcie II wojny światowej Zatoka Gdańska była ważnym rejonem dla niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Znajdowała się tu ważna baza marynarki, stocznie oraz inne zakłady, które dzięki znacznemu oddaleniu od baz alianckich przez długi czas nie były zagrożone nalotami. Sytuacja zmieniała się jednak wraz z rozwojem lotnictwa i przystąpieniem do wojny ZSRR. Ponadto, wspomniana przeze mnie w poprzednim wpisie, Bateria Schlezwig-Holstein była najbardziej podatna na ataki z powietrza oraz desantu z małych jednostek nawodnych. Z tego powodu na terenie półwyspu postanowiono ulokować baterie przeciwlotnicze, które mogły także pełnić ochronę przeciwdesantową.

Jedną ze wspomnianych jednostek była bateria przeciwlotnicza "Hel" ulokowana w pobliżu polskiej, przedwojennej 21. Baterii przeciwlotniczej. Z założenia była ona baterią zaporową, chroniącą rejon Zatoki Gdańskiej od północy, z jednoczesną możliwością obrony przeciwdesantowej półwyspu. Została ona uzbrojona w 4 armaty 105 mm SKC/32, umieszczone na betonowych podstawach. Niedaleko stanowisk ulokowano 2 schrony, z których jeden wyposażony był w dalmierz. Obecnie schron ten jest wykorzystany jako podstawa wieży obserwacyjnej.

Betonowa podstawa pod armatę 105 mm

Cokół pod urządzenia celownicze (?)


niedziela, 21 grudnia 2014

Bateria Schlezwig-Holstein

Półwysep Helski już przed II wojną światową stanowił ważne strategicznie miejsce na Bałtyku. Już wtedy przy wykorzystaniu artylerii większego kalibru możliwa była blokada całej Zatoki Gdańskiej. Niestety II Rzeczpospolitej nie było na to stać oraz nie było logicznych przesłanek, żeby tak uczynić. Półwysep, co pokazała kampania wrześniowa i o czym wiedziano także wcześniej, mógł być w łatwy sposób odcięty od reszty kraju. Sytuacja zmieniła się w trakcie wojny, kiedy to Gdańsk i Gdynia nabrały jeszcze większego znaczenia dla przemysłu zbrojeniowego Rzeszy, a w obliczu planowanego konfliktu z ZSRR były zagrożone przez Flotę Bałtycką. Znane też były plany desantu rozważanego przez Brytyjczyków. Z tych powodów w 1940 roku rozpoczęto budowę najcięższej baterii 3 x 406 mm o nazwie Schlezwig-Holstein. Została ona najprawdopodobniej nazwana na cześć działań znanego nam pancernika w 1939 roku.

Armaty zostały pozyskane z projektowanych w ramach planu Z pancerników. Armaty SK C/34 były kalibru 406 mm. Ich zasięg wynosił 43 km, a w przypadku specjalnych, lekkich pocisków odłamkowych zwiększał się do 56 km. Na cele artylerii nadbrzeżnej zaprojektowano specjalne wieże.

Wybudowano 3 imponujące stanowiska ogniowe, 2 magazyny amunicyjne oraz 25-metrową wieżę kierowania ogniem z dalmierzem o bazie 10,5 m. Była ona osłonięta siatką maskującą, jednak w przypadku ostrzału z okrętów bardziej utrudniała ona precyzyjne odmierzenie odległości (nieostre krawędzie) niż maskowała sam obiekt, który znacząco wystawał ponad korony drzew.

Sytuacja Niemców na Morzu Bałtyckim zaczęła się zmieniać już w 1940 roku po zajęciu Dani. W 1941 roku zamknięto Zatokę Fińską i z tego powodu nie było racjonalnych powodów utrzymywania baterii w tym miejscu. Działa zostały przeniesione na Wał Atlantycki w okolicy Calais. Prawdopodobnie na Helu wykonano tylko jeden próbny wystrzał z jednego z dział. Dzisiaj w większości obiektów baterii znajduje się Muzeum Obrony Wybrzeża.

Stanowisko ogniowe z cokołem i ławą (pierścieniem) na którym opierała się armata 406 mm


Wieża kierowania ogniem ze ścianami o grubości 0,6-1 m

piątek, 19 grudnia 2014

Podsumowanie sezonu InO

Ten blog został utworzony, żeby opisywać niektóre z moich zainteresowań. Oprócz podróży, odkrywania nowych miejsc i po części także robienia zdjęć są nimi bez wątpienia Imprezy na Orientację i nim jest poświęcony poniższy wpis.

środa, 17 grudnia 2014

34. Bateria Artylerii

Jednym z bardziej interesujących epizodów obrony półwyspu we wrześniu 1939 roku jest budowa 34. Baterii Artylerii. Największym okrętem, który podczas inwazji niemieckiej pozostał w Polsce, był ORP "Gryf". Posiadał on dość silne uzbrojenie, przez niektórych jest nawet porównywany do lekkiego krążownika, jednak jego głównym celem było stawianie min. Z tym celem związana była operacja Rurka, której zapory minowe wspólnie z nieistniejącymi bateriami helskimi miały zablokować żeglugę na Zatoce Gdańskiej. Niestety w wyniku silnych ataków lotnictwa nie powiodła się. Pocieszający jest fakt, ze marynarka niemiecka do końca walk obawiała się polskich min na tym obszarze. Uszkodzony ORP Gryf został zacumowany na Helu. 3 września, wspólnie z baterią cyplową, zanotowano jeszcze zwycięski pojedynek artyleryjski z niemieckimi niszczycielami (zanotowane trafienie). Niestety tego samego dnia w wyniku uszkodzeń wywołanych nalotami okręt osiadł w basenie portowym. Postanowiono jednak wykorzystać część artylerii, a mianowicie 2 rufowe wieże artylerii głównej, czyli 1x1 i 1x2 produkcji Bofors wz. 34/36. W tym celu niedaleko oryginalnych stanowisk 32. Baterii Artylerii "greckiej" (przeniesionej w okolice Juraty) wybudowano 2 betonowe podstawy. Zadziwiające jest to że zostały one wykonane w trakcie działań wojennych, bez specjalistycznego sprzętu i projektów. Same działa zostały przetransportowane z użyciem kolejki wąskotorowej oraz częściowo także drewnianych bali lub rur, a warto tutaj wspomnieć o tym, ze podwójna wieża ważyła około 17 ton. Dla bezpieczeństwa większość prac była wykonywana nocą. Udało się je ukończyć pod koniec września. Bateria odbyła tylko strzelanie próbne, a później, tuż przed kapitulacją półwyspu, armaty zostały uszkodzone.

Nie są do końca znane losy obu wież, najprawdopodobniej zostały zdemontowane przez Niemców. Same stanowiska zostały odkryte dopiero w 2006 roku, przez ekipę z Gdańska. Wrak ORP Gryf służył w trakcie wojny jako cel artyleryjski. Po wojnie zdemontowano z niego pozostałe, dziobowe wieże artylerii głównej i tę podwójną można obecnie oglądać w Muzeum Marynarki Wojennej, natomiast pojedyncza trafiła do Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.

fundament pod pojedyncze działo 120 mm

Podstawa podwójnej armaty Bofors

poniedziałek, 15 grudnia 2014

32. Bateria "grecka"

Jak już wspomniałem we wcześniejszym wpisie, jednymi z pierwszych stałych elementów obrony wybrzeża bazy morskiej na Helu były 2 baterie składające się z lądowych armat kalibru 105 mm firmy Schneider. Były to baterie "duńska" oraz "grecka".

Bateria "grecka" znajdowała się w Helu-Borze, od strony pełnego morza. Została oddana do użytku w 1932 roku, w 1936 roku nadano jej numer 32. Podobnie jak Bateria "duńska" składała się z 2 stanowisk stabilizujących i ułatwiających obrót armaty oraz 2 schronów. Niestety w 2011 roku w ramach rekultywacji terenu zasypano schrony.

We wrześnio 1939 roku obie baterie brały czynny udział w obronie wybrzeża. Bateria "duńska" pozostała na swojej pozycji i zanotowała ostrzeliwanie niemieckich trałowców na Zatoce Gdańskiej. Bateria "grecka" natomiast została przeniesiona w okolice Juraty, aby wspierać obronę wybrzeża. Wykorzystywano ją m.in. podczas walk obronnych podczas wycofywania się na półwysep oraz obrony obrony Kępy Oksywskiej.

Zasypany schron

Stanowisko ogniowe z widocznym zarysem betonowego pierścienia

sobota, 13 grudnia 2014

33. Bateria "duńska"

Jednymi z pierwszych elementów stałego uzbrojenia Helu były 2 baterie nadbrzeżne, składające się z 2 armat na lawetach kołowych kalibru 105 mm francuskiej firmy Schneider każda. Historia samych dział jest dość interesująca, ponieważ zostały one zakupione jako egzemplarze próbne dla wojsk lądowych. Niestety okazało się, że są one zbyt ciężkie i nie mogły być ciągnięte przez zaprzęg konny. Z tego powodu 4 armaty trafiły do Marynarki Wojennej i zasiliły nowo tworzoną bazę morską na Helu. W zależności od wersji dział baterie zostały nazwane "duńska" i "grecka", ponieważ były one wcześniej produkowane dla tych krajów. Bateria zostały oddana do użytku w 1932 roku, a od 1936 roku posiada numer 33. Brała ona czynny udział w obronie półwyspu we wrześniu 1939 roku.

Każda z baterii składała się z 2 armat kalibru 105 mm wz. 26 L/48 o zasięgu około 17,7 km. W przypadku Baterii "duńskiej" umożliwiało to ostrzał podejścia do portu w Gdyni. Działa posiadały lawety kołowe umieszczone w specjalnych podstawach umożliwiających łatwiejszy obrót. Ostrzał był możliwy we wszystkich kierunkach, jednak jego celność była ograniczona widocznością. Każda armata posiadała także żelbetowy schron. Oryginalnie planowano także budowę schronów dowodzenia i kierowania ogniem.

Południowe stanowisko armaty 105 mm baterii "duńskiej"

Schron amunicyjny

piątek, 12 grudnia 2014

23. Bateria przeciwlotnicza

Wspomniałem już nieco o historii budowy helskich, przedwojennych baterii przeciwlotniczych. Kolejną z nich oznaczoną numerem 23 wybudowano w Helu-Borze niedaleko linii kolejowej. Podobnie jak 21. Bateria składała się ona z dwóch schronów z umieszczonymi na stropie armatami 75 mm oraz dodatkowego schronu na amunicję usytuowanego na wschód od nich. Całość została umieszczona na wysokiej wydmie, aby zwiększyć pole widzenia baterii. O czym nie wspomniałem w przypadku 21. Baterii przyrządy celownicze były umieszczone na prowizorycznych stanowiskach w okolicy schronów. 23. Bateria chroniła w szczególności znajdujące się niedaleko składy paliw płynnych, wykorzystywane do dziś.

Obie wspomniane baterie wchodziły w skład 2 Morskiego Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej, którego celem była obrona bazy morskiej na Helu. Oprócz 3 dwudziałowych baterii armat kalibru 75 mm w jego skład wchodziła także broń mniejszego kalibru: 10 dział 40 mm, 3 najcięższe karabiny maszynowe (nkm'y, 13,2 mm) oraz 18 ciężkich karabinów maszynowych (ckm). W skład 2. MDAPlot'u wchodził także pluton łączności oraz reflektorów, którego sprzęt został uszkodzony już pierwszego dnia walk.

W 1939 roku niemieckie naloty rozpoczęły się już 1 września. Ich natężenie zmieniało się wraz z opływającym czasem. Początkowo do ataku na Hel przeznaczono dość znaczne siły, jednak po paru dniach, które nie przyniosły atakującym oczekiwanych rezultatów, oraz w obliczu blokady półwyspu zmniejszono natężenie nalotów. Gdzieniegdzie jest to także tłumaczone topniejącymi zapasami paliwa oraz amunicji. W trakcie całej obrony Halu udało się zestrzelić kilka samolotów (w zależności od źródeł 4-8 szt). W obliczu kapitulacji w nocy z 1 na 2 października zniszczono sprzęt oraz resztki amunicji. Schrony wspomnianych 21. oraz 23. Baterii były później zaadaptowane przez Niemców.

Wschodnie stanowisko bojowe 23. Baterii

Stanowisko na działo 75 mm na stropie schronu

środa, 10 grudnia 2014

21. Bateria przeciwlotnicza

W latach 20-tych XX wieku Hel został wybrany jako baza morska dla tworzonej Marynarki Wojennej. Ważnym jej elementem były baterie obrony przeciwlotniczej.

Samoloty wojskowe pojawiły się w trakcie I wojny światowej, wtedy nie odegrały jeszcze większej roli biorąc pod uwagę ich siłę ofensywną. Ważnym elementem było natomiast rozpoznanie lotnicze. W kolejnych latach, poprzedzających II wojnę światową, nastąpił gwałtowny rozwój lotnictwa wojskowego. Już w latach 20-tych zdawano sobie sprawę z wagi obrony przeciwlotniczej, szczególnie takich miejsc jak bazy morskie.

W roku 1928 Marynarka Wojenna nabyła 14 armat przeciwlotniczych kalibru 75 mm wz. 22/24 francuskiej firmy Schneider. Oryginalnie miały być one zamontowane na francuskich okrętach wojennych. W Polsce stworzono z nich 7 dwudziałowych baterii: 4 w Gdyni oraz 3 na Helu. Na półwyspie baterie zostały rozmieszczone w taki sposób, aby pokrywać ogniem przestrzeń nad Helem i wszystkimi instalacjami wojskowymi.

Dwa 2-kondygnacyjne stanowiska baterii zostały wybudowane w latach 1933-35 i są lustrzanymi odbiciami. Na stropie znajdowało się stanowisko ogniowe z armatą 75 mm, które było przykrywane dachem z blachy falistej (przesuwanym na szynach), chroniącym przed deszczem i rozpoznaniem lotniczym. Tuż obok armaty umieszczone były także schowki na amunicję podręczną. Dolna kondygnacja to jedna komora mogąca pomieścić 1000 sztuk amunicji. Obie kondygnacje łączyła winda amunicyjna oraz zewnętrzne schody. W niewielkim oddaleniu od obu stanowisk znajdował się schron amunicyjny. Amunicje dostarczano kolejką wąskotorową.

Schron amunicyjny - w pewnym oddaleniu od stanowisk baterii

Stanowisko ogniowe ze schronem na amunicję w dolnej kondygnacji

Stanowisko armaty 75 mm

niedziela, 7 grudnia 2014

Szatniowce

Planowana elektrownia jądrowa była dość dużym założeniem i jednym z jego elementów były szatniowce, które najprawdopodobniej były wykorzystywane już podczas jej budowy. Miejsce bardzo interesujące z dobrym widokiem na teren elektrowni.
"Wyjście z terenu EJ Żarnowiec za okazaniem przepustki"





piątek, 5 grudnia 2014

Elektrownia jądrowa Żarnowiec

Historia budowy elektrowni jądrowej nad Jeziorem Żarnowieckim sięga początku lat 70-tych XX wieku. Wtedy to zdecydowano o budowie elektrowni na terenach wsi Kartoszyno, mieszkańców przesiedlono. Planowano wybudowanie 4 bloków energetycznych o mocy ponad 400 MW każdy, które miały być chłodzone wodą, stąd lokalizacja nad jeziorem. Pierwszy blok miał być oddany w roku 1989, kolejny w 1990, jednak sytuacja ekonomiczna kraju oraz nasilające się protesty wywołane obawami po katastrofie w Czarnobylu (1986 r.) spowodowały wstrzymanie budowy.

Całe założenie miało zajmować kilkadziesiąt hektarów i w jego skład wchodziły m.in.

środa, 3 grudnia 2014

Elektrownia Wodna Żarnowiec

Okolice Jeziora Żarnowieckiego w latach 1970-1990 były w planach swego rodzaju zapleczem energetycznym dla północnej Polski. W ciągu 20-30 lat planowano budowę 2 elektrowni wodnej (szczytowo-pompowej) oraz jądrowej, które miały wspólnie polepszyć sytuacje energetyczną Pomorza. Polska energetyka ma ten problem, że większość energii elektrycznej jest produkowana z węgla kamiennego i brunatnego na południu i w centralnej części kraju. Wielokilometrowy transport jest dość kosztowny, bo nieodłącznym elementem są tutaj straty. Wspomniane okolice posiadają duży zbiornik wodny i korzystnie ukształtowanie terenu oraz są stabilne sejsmicznie.

Elektrownia szczytowo-pompowa jest prostym założeniem, bazuje na różnicy w zapotrzebowaniu w energię elektryczną w ciągu doby i wahaniach jej ceny. Jest to swego rodzaju akumulator wodny składający się z 2 zbiorników wodnych na różnych wysokościach. W przypadku Żarnowca różnica ta wynosi co najmniej 108 metrów. W okresach mniejszego zapotrzebowania (tańszej energii, w nocy) woda pompowana jest do górnego zbiornika a przy większym (droższej energii) spuszczana do dolnego. Sprawność takiego systemu wynosi około 90%. Skąd biorą się jednak różnice w cenach energii elektrycznej? Przykładowa elektrownia węglowa potrzebuje wiele godzin na uruchomienie. Na rozgrzanie bloku, następnie wytworzenie pary wodnej o odpowiedniej temperaturze i ciśnieniu potrzeba sporo czasu, dlatego elektrownie takie są traktowane jako źródło podstawowe, działające cały czas. Dodatkowo w systemie występują także elektrownie :
- podszczytowe - uruchamiane na krótszy okres czasu podczas zwiększonego obciążenia sieci,
- szczytowe - działające w momentach szczególnego zapotrzebowania.

Do tych ostatnich zalicza się Elektrownia Wodna Żarnowiec, która pracuje w trybie szczytowo-pompowym. Została wybudowana w latach 1972-85 i jest największa tego typu elektrownią w Polsce. Jej moc nominalna w trybie szczytowym (produkcja energii elektrycznej) wynosi 716 MW, natomiast pompowym 800 MW. W skład elektrowni wchodzą 4 położone pionowo hydrozespoły, które są odwracalne, tj. mogą pracować w trybie generatora oraz pompy. Pojemność górnego zbiornika wystarcza na pracę przez 5,5 h, jego napełnienie zajmuje 6,5 h. Pomiędzy oboma zbiornikami znajdują się efektowne rurociągi. Wahanie lutra wody w górnym zbiorniku wynosi 16 m, a w dolnym - Jeziorze Żarnowieckim 1 m. Sporo danych, ale w końcu taka elektrownia to głównie technika i parę efektownych widoków.


Rurociągi łączące oba zbiorniki

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Tajemnicza brama do lasu

W trakcie jednej z wycieczek rowerowych po  pomorzu, dojeżdżając do Wierzchucina, moją uwagę przykuła tajemnicza brama prowadząca do lasu, tuz przy cmentarzu. Sam styl sugeruje, ze jest to coś starego, monumentalnego, ale nadal XX-wiecznego.

Szybka analiza, czerwona cegła i elementy z kamienia, co w połączeniu ze stylem oznacza datę powstania na okolice II wojny światowej. Tylko po co w tym miejscu taka brama?

sobota, 29 listopada 2014

Magazyny amunicyjne (Piecki)

Ważnym elementem koszarów we Wrzeszczu były ich magazyny amunicyjne wybudowane już po wojnie. Był to nie za duży kompleks ukryty w dolinie na końcu ulicy Srebrniki. Teren ten był dość mocno pilnowany, w ogrodzeniu, co kilkaset metrów znajdowały się wieżyczki strażnicze. Otoczony był podwójnym płotem, po którym tylko miejscami pozostały betonowe słupki. Same magazyny nie posiadały specjalnych schronów, jednak samo umiejscowienie w postaci stromej doliny stanowiło pewną ochronę. Wraz z likwidacją koszar we Wrzeszczu likwidacji uległy także same magazyny. Teren ten znajduje się obecnie w rękach prywatnych i przeznaczony jest pod zabudowę. Oprócz wspomnianych pozostałości po płocie zachował się także jeden budynek magazynowy oraz ciekawie ukształtowany teren. Ciekawostką jest pozostałość po rowie przeciwczołgowym z końca II wojny światowej.

Pozostałości po płocie

Jedyny zachowany budynek magazynowy (widok w stronę Moreny)

piątek, 28 listopada 2014

Dwór Uphagenów (Piecki)

Dzielnica Piecki-Migowo kojarzy się zazwyczaj z blokami z wielkiej płyty spółdzielni "Morena". W samym centrum blokowiska znajduje się teren nieco odmienny, miedzy ulicami Rakoczego i Piecewską, jeszcze parę lat temu nazwany wyspą. Do niedawna było tu niewiele zabudowań, dopiero ostatnie kilka lat przyniosło kilka mniej lub bardziej trafnych prób zabudowania tego terenu, takich jak sklepy, blok mieszkalny i wieżowce. Prawdziwą perełką architektoniczną jest jednak dworek Uphagenów z XVII wieku wybudowany w stylu rokokowym. Mimo późniejszych przebudów zachował on swój pierwotny styl. Do XVIII wieku majątek był w posiadaniu Uphagenów, później nastąpiła kilkukrotna zamiana właścicieli. Istnieje pogłoska, że w trakcie oblężenia Gdańska przez wojska francuskie w 1807 roku rezydował tu marszałek Lefebvre, późniejszy książę Gdańska. Oprócz zabudowań dworskich znajdował się tu także park, po którym pozostało już tylko jedno drzewo - dąb, który został zakwalifikowany jako pomnik przyrody.



Niemiecka bateria przeciwlotnicza na Morenie

Piecki, popularnie zwane Moreną, to nie tylko historia majątku i późniejszego blokowiska. W trakcie II wojny światowej, w lesie przy ulicy Magellana istniała niemiecka bateria przeciwlotnicza.

W odróżnieniu od Gdyni, której obrona przeciwlotnicza była zarządzana przez jednostki marynarki (Kriegsmarine), Gdańsk znajdował się pod zarządem sił powietrznych (Luftwaffe). Na terenie miasta, m.in. w ramach 62. Flak Regiment, sformowano kilka stałych baterii, z których bardziej znana jest ta na Grodzisku. Na Morenie także zlokalizowana została stała bateria 6 dział 88 mm. W tym celu zostały wybudowane specjalne betonowe podstawy, które są zachowane do dzisiaj. Ponadto do naszych czasów zachowały się pozostałości po ziemiankach i okopach w okolicy wspomnianych stanowisk. Najciekawsze jest to, ze wiele osób spacerujących po okolicznych ścieżkach nawet nie ma pojęcia o przeszłości tego miejsca. Umiejscowienie baterii na Wikimapia: http://wikimapia.org/18599954/pl/Pozostałości-po-niemieckiej-baterii-przeciwlotniczej-88-mm

Betonowa podstawa pod armatę przeciwlotniczą 88 mm


Zachowane śruby służące do mocowania działa

czwartek, 27 listopada 2014

ECS

Wiele osób może kwestionować samą ideę powstania Europejskiego Centrum Solidarności. Inni, do których się zaliczam, zastanawiają się czy potrzebny był aż tak duży budynek? Pomijając te wszystkie wątpliwości, mieszkając w Gdańsku nie można nie odwiedzić tego miejsca.

W środku zwracają na siebie uwagę duże przestrzenie i główny sala/hall budynku przypominająca ogród zimowy. Całą architektura jest dość monumentalna, nie brakuje "przestrzałów" przez wysokości całego budynku. Całość nawiązuje do statku, bo oprócz wyglądu zewnętrznego w środku przechadza się po swego rodzaju pokładach połączonych mostkami.

Wystawa o Solidarności okazała się natomiast całkiem ciekawa, ale na wstępie muszę zaznaczyć, że oglądanie jej bez przewodnika/audioprzewodnika nie ma większego sensu, bo wtedy jest ona niekompletna i brakuje kluczowych informacji. Samo zwiedzanie wykonane wielopoziomowo, podążając za najważniejszymi miejscami spędzimy tutaj około 1,5 h, jednak próbując przyswoić całą wystawę musielibyśmy spędzić co najmniej 3h. Nie brakuje multimediów, zdjęć i filmów, w tym ten wyświetlany w budzie milicyjnej ciężarówki. Mi przypadł do gustu pomysł oglądania zdjęć przez wizjery aparatów i przewijanie ich za pomocą przycisku migawki. Poniżej znajduje się krótka, subiektywna fotorelacja z mojej drugiej wizyty.

Nowy budynek przytłacza nieco Plac Solidarności
 Wspomniany "ogród zimowy" 
Stylowe i pomysłowe oddzielenie przestrzeni w której ogląda się film od wystawy


wtorek, 25 listopada 2014

Wieża przy Bażyńskiego

Często bywa tak, że coś się kiedyś widziało, zachwyciło się tym i potem miało się problemy z ponownym dotarciem w to miejsce. Wspomniana w tytule wieża/maszt znajduje się na najbliższej górce na przedłużeniu ulicy Bażyńskiego w Gdańsku. Kiedyś przechodziłem tamtędy, ale wtedy wejście po drabinkach byłoby zbyt niebezpieczne, potem minęło ładnych parę lat, zanim znowu pojawiłem się w okolicznych lasach we wrześniu tego roku, i wtedy nie mogłem sobie odmówić okazji wejścia na jej wierzchołek.

Sama wieża jest podobno pozostałością po lotnisku na Zaspie, ale do końca nie wiadomo do czego służyła, być może było to oznaczenie krawędzi wzgórz.


Drabinki :)

Na górze nie ma zbyt wiele miejsca


Panorama z wieży
Udało się nawet uchwycić większy kontenerowiec w DCT

wtorek, 4 listopada 2014

Kot dachowiec

Kto powiedział, że określenie dachowiec dotyczy wyłącznie dachów domów? Ten kot podpatrzony na podwórku temu zaprzecza. Piękny przykład przystosowania zwierzęcia do środowiska.


Widać czuje się bezpiecznie

wtorek, 21 października 2014

Harpagan, Harpagan i po Harpaganie

Mniej więcej tak wyglądał ostatni weekend. Kolejny start i znów jestem mocno zaskoczony, bo w planach było tylko wypróbowanie nieznanej mi trasy i nie skatowanie się na pieszej setce. Wybór padł na kategorię mieszaną, czyli 50 km pieszo/biegiem w nocy i potem 100 km na rowerze za dnia. Jeszcze przed zapisami żartowaliśmy sobie, że za to samo wpisowe jest ciekawsza, nocna 50-ka, setka rowerowa i możliwość zdobycia tytułu Harpagana. Ostatnia rzecz była przeze mnie traktowana jako nierealna, w końcu nie jestem ani dobrym biegaczem długodystansowym, o tym może kawałek dalej, ani maniakiem jazdy na rowerze, bo rower traktuję jako dobro przydatne, ale bardziej z przymusu i zdrowego rozsądku.

Trochę zebrało mi się na wspominanie starych czasów, dlatego zacznę od początku.

sobota, 11 października 2014

Lubiatowo - 46 dywizjon rakietowy

Historia Wojsk Obrony Powietrznej Kraju zaczyna się w latach 50-tych XX wieku. Ich celem była obrona miejsc strategicznych, jak też obrona samych granic. M.in. z tego powodu powstały jednostki rakietowe rozsiane na naszym wybrzeżu. Za osłonę województwa pomorskiego była odpowiedzialna 4 Gdyńska Brygada Rakietowa Obrony Powietrznej Kraju. Na terenie województwa rozlokowano kilkanaście jednostek, a nad samym wybrzeżem stworzono sieć naprzemiennie położonych dywizjonów o dalekim i krótszym zasięgu.

Większość jednostek była wybudowana podobnie. W centrum znajdował się schron dowodzenia, a wokół niego były rozlokowane stanowiska dla wyrzutni. W niewielkim oddaleniu, ale jeszcze na terenie kompleksu był budynek koszarowy. Tereny jednostek były oczywiście chronione. Z najbardziej mi znanych mogę wymienić te najbliższe, czyli Sobieszewo i Babi Dół, jednak znajdowały się one także m.in. na Helu, Helu-Borze (obie zresztą już nie istnieją), w Łebie, Pucku, Ustce, Bieszkowicach.

Kolejnym dywizjonem, po tych najbliższych oraz Helskich, który udało mi się odwiedzić był 46 dywizjon ogniowy artylerii rakietowej w Choczewie, który tak naprawdę znajduje się w Lubiatowie. Jednostka została utworzona w 1970 roku i została uzbrojona w zestawy S-75 Wołchow, które umożliwiały rażenie celów na średnim i wysokim pułapie (wykrywanie do 150 km) oraz celów nawodnych przy wystrzale rakiety w pozycji horyzontalnej.  Takie zestawy to były gotowe rozwiązania od wyrzutni rakietowych po elektrownie. Jednostka istniała do 2001 roku, kiedy to ją rozformowano. Obecnie na terenie dywizjonu znajduje się wieża obserwacyjna Nadleśnictwa Choczewo oraz ośrodek jednej z fundacji.

Jedyna zachowana wieżyczka strażnicza

Osłonięte stanowisko na radar (?)

Schron dowodzenia z wieżą obserwacyjną w tle
Stacja wykrywania przeciwlotniczego zestawy Wołchow (w Muzeum Techniki Wojskowej w Warszawie)