wtorek, 9 kwietnia 2013

Spacer w okolicach Nowego Portu

Nowy Port - tu każdy zaułek może nas zaskoczyć


Wieniec otoczony fortem carre - Twierdza Wisłoujście widziana z drugiej strony Martwej Wisły

Mewi Szaniec

Co jest bardziej dominujące? Historia starsza, czy nowsza...


Nabrzeże Zbożowe

środa, 3 kwietnia 2013

SPIROS - marzec 2013

Tegoroczny wiosenny SPIROS od początku w moim wykonaniu miał być sprawdzianem, wytrzymałości psychicznej i kondycji. To na nim chciałem zadecydować, czy w ogóle jest sens poważnie myśleć o Harpaganie, chciałem też sprawdzić czy treningi przynoszą efekty. Mimo że były to pierwsze dni wiosny, zima nie chciała odpuścić i wiadomo było, że będzie śnieg. Już na rozpoczęciu organizatorzy przestrzegali przed trudnymi warunkami panującymi w lesie, ale jakoś niewiele osób się tym specjalnie przejęło, pewnie większość z nas zakładała, że będzie ciężko, ale jakoś to będzie. Lista startowa nie była imponująca jeżeli chodzi o długość, ale startowało parę ambitnych osób, o których było wiadomo że tak łatwo nie odpuszczą.

Jeszcze przed startem żałowałem, że nie wziąłem zakreślacza, żeby wyrysować sobie trasę na mapie. Imprezy oparte na scorelaufie (dowolnej kolejności potwierdzeń) rządzą się troszkę innym podejściem do trasy niż typowe InO/BnO z pełną mapą i obowiązkową kolejnością potwierdzeń. Przed wystartowaniem trzeba zaplanować sobie najbardziej optymalną trasę przez wszystkie punkty uwzględniając jakość dróg, przewyższenia i przede wszystkim odległości. Od początku zakładałem, że idę na wszystkie punkty, więc nie musiałem z niczego rezygnować. Tu warto wspomnieć o ambitnym celu czyli bieganiu dopóki chęci pozwalają. Wybrałem wariant od zachodu. W tamtym momencie ciężko było przewidywać, które drogi będą lepiej odśnieżone i miejscami wybrałem dobrze, ale oczywiście nie wszędzie i stąd miejscami dziwny dobór przejść, korekty w zależności od znalezienia odśnieżonej drogi. Z miłych akcentów na trasie, gdzieś w połowie trasy spotkałem Krzyśka oraz na 4 punktach byłem jako pierwszy i przecierałem ślad.


http://pl.wikiloc.com/wikiloc/view.do?id=4168859

Wypadałoby jednak podsumować tegoroczną edycję Spirosa. Było bardzo ciężko i to nie do końca kondycyjnie, ale w dużej mierze dla psychiki. Śnieg był bardzo sypki i mimo wydeptanej ścieżki buty nie trzymały dobrze podłoża. Nie będę wspominał o możliwości skracania drogi przez śnieg miejscami sięgający do kolan i padający śnieg w środku nocy. Podsumowując, nogi bez problemu wytrzymały, ale gorzej było z głową. Udało się pobiegać przez pierwsze 3 h, co uważam za cenne doświadczenie. Co najciekawsze, na mecie byłem zaledwie 60 min za najszybszą osobą.

Zakończenie, dość kameralne, ale trochę je przyśpieszyliśmy (http://www.biathlon.gd-net.pl/)