wtorek, 31 grudnia 2013

Podsumowanie startów 2013

To już ostatnie godziny roku 2013, więc warto się zastanowić co udało się osiągnąć w tegorocznych startach, a było ich niemało. Rok był udany jak żaden poprzedni, przy czym popełniałem też nawigacyjne błędy jakie dotychczas się nie zdarzały. Było trochę biegania i niemało marszów, a liczbowo przedstawia się to tak:

NazwaMiejsceZajęte miejscePuchar
XXXVIII DarżlubŁubiana1
IX GADzInOBąkowo1PWP. PPG
III Manewry SKPBSadowne (mazowieckie)1
GEZnO 2013Kamianna15
Bąbel IIGołębiewo1PPG
SukkubStrzebielino2
WarowniaDrzycim1PBT
UrwiskoGdynia Demptowo2PPG
BorowiackiCzersknieklasPWP
AlpInOOtomin3PPG
ChaszczeOsowa2PPG
Harpagan 45Kolbudynieuk, 96
SpirosPustki Cisowskie3
Manewry SKPTSierakowice1
GOSKChwarzno12PP, PPG
AnO MacioraWielka Gwiazda1PPG

Łącznie było to 16 startów, 7 pierwszych miejsc, 3 drugie i 2 trzecie. Połowa samemu i reszta z kimś. Większość z tych startów to oczywiście krótkie regionalne InO, ale zdarzyły się też takie jak ogólnopolskie Manewry SKPB, GEZnO, GOSK (runda Pucharu Polski InO) czy Harpagan. Wszystkie imprezy były bardzo interesujące, a GEZnO postaram się jakoś wpisać do przyszłorocznego kalendarza. Górskie biegi na orientacje to jednak fajna rzecz, te widoki, ta wolność przestrzeni. Wracając jednak do początku roku to odkryciem było bieganie po śniegu i możliwość biegania na długich dystansach. Zawsze zastanawiałem się jak można przebiec te kilkadziesiąt kilometrów, a okazało się że to wykonalne i to w całkiem dobrym czasie. W PPG podium na którym się znalazłem chyba trochę odskoczyło reszcie uczestników, ale może w przyszłym roku rywalizacja będzie bardziej wyrównana. Ewenementem był start na obu nocnych marszach na orientację SKPT i podwójna wygrana w ciężkich warunkach - niemałej ilości śniegu. Do kuriozów należy zaliczyć start w Borowiackim, oby nie powtarzać takich błędów w przyszłości.

Podsumowując sezon udany, ale nadal są pewne cele do zrealizowania. Doszły też nowe plany, zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie w 2014 roku.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Toruń - subiektywna fotorelacja

Jak inaczej określić taką fotorelację z Torunia? W końcu jest to bardzo subiektywny wizerunek miasta i nie radzę się sugerować większością z poniższych zdjęć przy planowaniu wycieczki. Toruń okazał się całkiem przyjemnym miastem, ale parę ruder też udało się znaleźć ;)

Na pierwszy ogień idą budynki przy ulicy Mostowej


To już Podmurna
Mile zaskoczyły nas okolice Rynku Małomiejskiego. Na pierwszy ogień poszedł podejrzanie wyglądający kościół pw. św. Jakuba. okazało się, że z budowli typowo gotyckiej tanim kosztem uzyskano neogotyk. Dodano wnęki z namalowanymi oknami, gzymsiki zostały miejscami pokryte kolorowymi kaflami. Wnętrze całkiem interesujące.

Okna jak malowane :)
 Interesujące były także stare szyldy wymalowane na murach kamienic.

Ktoś nieudanie kontynuował tradycje malarskie


środa, 25 września 2013

Skarby z szafy

Często zapomina się o wielu rzeczach schowanych w szafkach. Niektóre rzeczy nabierają wartości dopiero po latach i dopiero wtedy zaczynamy je doceniać. Nie oznacza to jednak, że należy gromadzić zbyt wiele rzeczy. Niemniej czasem zapomniane przedmioty mogą poprawić humor tak jak zareklamowana poniżej książka ;)
Zwracam uwagę na datę wydania!


piątek, 13 września 2013

Góra Markowca

Wspominając o Rumi nie wypada pomijać dość burzliwego okresu jakim był marzec 1945 roku i wyzwalanie Trójmiasta przez Armię Czerwoną. Bardzo ważnym elementem niemieckiej obrony bazy Kriegsmarine w Gdyni była Góra Markowca. Zalety tego miejsca można podziwiać do dzisiaj, mimo częściowego zalesienia. Pozycja kontrolowała zarówno dolinę Zagórskiej Strugi jak i Chylonki.

Poranna mgła odchodząca w stronę Gdyni
Niemcy już w trakcie wojny wybudowali tutaj baterię przeciwlotniczą z 4 armatami kalibru 105 mm, poczwórnym działkiem 20 mm, radarem oraz dalmierzem wraz ze schronem.


Schron na stanowisko dalmierza

Od 12 marca 1945 roku obrona niemiecka stawiała skuteczny opór Rosjanom. Wojska Armii Czerwonej poniosły tutaj dotkliwe straty. 27 marca w wyniku przegrupowania obrony i wycofania na Kępę Oksywską pozycja została opuszczona.

Do naszych czasów przetrwało wiele śladów po wspomnianej baterii. Zachował się schron stanowiska dalmierza, podstawy pod armaty 105 mm (z wystającymi śrubami) i  sporo okopów. Miejsce warto jest odwiedzić nie tylko ze względu na wartość historyczną, ale też widoki. Przypadkiem można tez trafić na jakąś imprezę.

Źródło oraz dalsze informacje: http://fortyfikacje.eksploracja.pl/fr_markowiec.htm

wtorek, 10 września 2013

Bąkowski Młyn

To miały być tylko dodatkowe kilometry na wielokrotnie przemierzanej drodze, ale jak to zwykle bywa atrakcje przerosły oczekiwania. A mowa tutaj o niepozornie wyglądającej na mapie miejscowości Bąkowski Młyn, która jest sobie ukryta w lesie na granicy Borów Tucholskich. Niby nieciekawa, ale już sama nazwa zainteresuje niejedną osobę, a jeżeli doda się do tego kilka kilometrów do najbliższej miejscowości i tylko jedna asfaltowa droga dojazdowa, żeby nie było - więcej na niej łat niż oryginalnego asfaltu, to miejsce takie ma potencjał. Jeden widok potrafi wynagrodzić nadrobione kilometry.

sobota, 24 sierpnia 2013

Kolos w porcie, czyli o czym ostatnio głośno w Gdańsku

Nie zamierzam się tu zbytnio rozpisywać na temat szczegółów technicznych, statek nie jest też dziełem sztuki, jednak czasem taki statek jest pretekstem żeby zrobić kilka zdjęć i zobaczyć zmieniające się tereny portowe. Nie wypadało nie zajść na tereny baterii nadbrzeżnych, czyli przede wszystkim BAS, który został częściowo przegrodzony przez nowy terminal węglowy. Wycięto też ogromne połacie rokitnika - to przygotowania do rozbudowy terminalu kontenerowego. Wracam jednak do tematu głównego czyli kontenerowca...







poniedziałek, 8 lipca 2013

Gdyńskie klatki schodowe

Gdyński modernizm znany jest coraz większej liczbie osób, jednak kojarzymy go z wyglądem zewnętrznym, bryłą, fasadą. Warto jednak wspomnieć o tym co można zobaczyć wewnątrz. Oto kilka przykładów klatek schodowych.
Pierwszy budynek to "Bankowiec"
Najbardziej efektowny widok, czyli dusza schodów - wolna przestrzeń między schodami
Kolejny przystanek to Kamienica B. i G. Orłowskich
 

Kamienica Raicha i Birnbauma
 


Kamienica firmy PAGED
 

Ciekawe zakończenie wąskiej klatki schodowej. Tylko po to by uzyskać efekt cofniętego ostatniego piętra.
Kamienica Stankiewiczów - oryginalna przedwojenna winda
Kamienica A. i M. Orłowskich






wtorek, 9 kwietnia 2013

Spacer w okolicach Nowego Portu

Nowy Port - tu każdy zaułek może nas zaskoczyć


Wieniec otoczony fortem carre - Twierdza Wisłoujście widziana z drugiej strony Martwej Wisły

Mewi Szaniec

Co jest bardziej dominujące? Historia starsza, czy nowsza...


Nabrzeże Zbożowe

środa, 3 kwietnia 2013

SPIROS - marzec 2013

Tegoroczny wiosenny SPIROS od początku w moim wykonaniu miał być sprawdzianem, wytrzymałości psychicznej i kondycji. To na nim chciałem zadecydować, czy w ogóle jest sens poważnie myśleć o Harpaganie, chciałem też sprawdzić czy treningi przynoszą efekty. Mimo że były to pierwsze dni wiosny, zima nie chciała odpuścić i wiadomo było, że będzie śnieg. Już na rozpoczęciu organizatorzy przestrzegali przed trudnymi warunkami panującymi w lesie, ale jakoś niewiele osób się tym specjalnie przejęło, pewnie większość z nas zakładała, że będzie ciężko, ale jakoś to będzie. Lista startowa nie była imponująca jeżeli chodzi o długość, ale startowało parę ambitnych osób, o których było wiadomo że tak łatwo nie odpuszczą.

Jeszcze przed startem żałowałem, że nie wziąłem zakreślacza, żeby wyrysować sobie trasę na mapie. Imprezy oparte na scorelaufie (dowolnej kolejności potwierdzeń) rządzą się troszkę innym podejściem do trasy niż typowe InO/BnO z pełną mapą i obowiązkową kolejnością potwierdzeń. Przed wystartowaniem trzeba zaplanować sobie najbardziej optymalną trasę przez wszystkie punkty uwzględniając jakość dróg, przewyższenia i przede wszystkim odległości. Od początku zakładałem, że idę na wszystkie punkty, więc nie musiałem z niczego rezygnować. Tu warto wspomnieć o ambitnym celu czyli bieganiu dopóki chęci pozwalają. Wybrałem wariant od zachodu. W tamtym momencie ciężko było przewidywać, które drogi będą lepiej odśnieżone i miejscami wybrałem dobrze, ale oczywiście nie wszędzie i stąd miejscami dziwny dobór przejść, korekty w zależności od znalezienia odśnieżonej drogi. Z miłych akcentów na trasie, gdzieś w połowie trasy spotkałem Krzyśka oraz na 4 punktach byłem jako pierwszy i przecierałem ślad.


http://pl.wikiloc.com/wikiloc/view.do?id=4168859

Wypadałoby jednak podsumować tegoroczną edycję Spirosa. Było bardzo ciężko i to nie do końca kondycyjnie, ale w dużej mierze dla psychiki. Śnieg był bardzo sypki i mimo wydeptanej ścieżki buty nie trzymały dobrze podłoża. Nie będę wspominał o możliwości skracania drogi przez śnieg miejscami sięgający do kolan i padający śnieg w środku nocy. Podsumowując, nogi bez problemu wytrzymały, ale gorzej było z głową. Udało się pobiegać przez pierwsze 3 h, co uważam za cenne doświadczenie. Co najciekawsze, na mecie byłem zaledwie 60 min za najszybszą osobą.

Zakończenie, dość kameralne, ale trochę je przyśpieszyliśmy (http://www.biathlon.gd-net.pl/)

wtorek, 26 marca 2013

Osiedlowe sroki

Kalendarzowa wiosna już w pełni i widać to po zegarze biologicznym zwierząt. Na przykład widok zza okna na spółdzielcze podwórkowe sroki ;)
Praca wre, na dwie zmiany

Gniazdo w stanie surowym, brakuje jeszcze "daszku"

piątek, 22 marca 2013

GOSK 2013, czyli debiutanci na Pucharze Polski InO


Start w tegorocznym GOSKu był jedną z kilku nowości, które zaplanowałem sobie na ten sezon. Dotychczas startowałem w naszych regionalnych pucharach w najtrudniejszych kategoriach z różnym skutkiem, ale z tego co słyszałem i czytałem Puchar Polski InO (PP)  jest czymś bardziej wymagającym.

Baza przywitała mnie trochę senną atmosferą. Na początku zameldowanie się w sekretariacie, odebranie świadczeń i co ważniejsze mapka z miejscami i godzinami startów. Na miejscu było już paru znajomych, a po niedługim czasie pojawiły się kolejne znane mi osoby. Wszystko rozpoczęło się podsumowaniem zeszłego roku, w części regionalnej też miałem swój symboliczny udział ;) Następnie oficjalne rozpoczęcie i krótka odprawa. Pierwsze wrażenia były takie, że całe towarzystwo jest dość specyficzne, jak to bywa na tego typu wydarzeniach, i zna się dość dobrze. Niemiłą niespodzianką było opóźnienie etapu nocnego, zapowiadał się długi dzień. Niestety okazało się, że mój zespół ma jedną z ostatnich minut startowych – 87 minutę, oczywiście kategoria TS.

Właśnie, zespół, bo nie startowałem samemu jak to zwykle bywało, ale razem Z Tomkiem chcieliśmy zawalczyć o miejsce w pierwszej 20-tce (na 42 zespoły). Tomek na swoje szczęście spóźnił się na rozpoczęcie przez co krócej czekał na nasz start, ale i tak, podobnie jak niejedna osoba z późną minutą startową, zdążył się jeszcze wynudzić.

I etap startował spod obwodnicy, dzięki pomocy przedstawicielek znanej SKPT-owskiej familii P. z Chwarzna dotarliśmy cało i szczęśliwie do celu, ale nie obyło się bez niespodzianki ;) Na miejscu chwila czekania i start. Początki są oczywiście zawsze takie same, czyli czytanie mapy i próba złapania kontaktu z mapą, terenem oraz mapy z terenem. Cała mapa opierała się na niepełnych fragmentach oraz jednej linii nieobowiązkowego przejścia, w tym wypadku dróg, z zaznaczonymi punktami przecięcia ze wspomnianymi fragmentami. Należało iść drogą i w odpowiednich miejscach szukać pasujących fragmentów mapy. Pierwsze punkty były do ogarnięcia, dlatego w okolicach 6-7 PK dogoniliśmy sporą grupę osób. Tomek radził sobie dość dobrze i wspólnymi siłami szło nam całkiem dobrze. Niestety w połowie trasy zaczęły się problemy, bo jak się później okazało niektóre kropki były wykorzystane podwójnie, a niektóre w ogóle. Schody, którym nie podołaliśmy, zapewniły nam kiepski wynik na koniec tego etapu i miejsce w końcówce tabeli. Po takim etapie mogło być już tylko lepiej.
Mapa I etapu (http://pkino.gdansk.pttk.pl/)

II etap poprzedzony był krótką przerwą na regenerację, ale i tak można było porządnie zmarznąć. Dostaliśmy mapę, dwukrotnie przeczytałem informację od budowniczego, zrozumiałem koncepcję i dopasowałem nawet parę fragmentów do siebie. Tomek miał większe problemy, których nie zdążył ogarnąć aż do mety etapu. Bez problemu udało się dopasować większość fragmentów z drugiej połowy trasy, jednak większym problemem był początek. Bardzo pomocne okazały się wskazówki budowniczego i plan mapy z drożnią, dlatego wybraliśmy pewniejszą, okrężną opcję. Największym problemem było rozszyfrowanie oznaczenia czegoś co okazało się nieistniejąca linią energetyczną. Dowiedzieliśmy się tego od napotkanego znajomego, Maćka, który tylko upewnił nas w obranym kierunku. Reszta etapu bez większej historii, w dwóch miejscach byliśmy blisko przypadkowego minięcia PK. Na mecie etapu okazało się, że wyprzedziliśmy parę zespołów, co było dobrą wiadomością w perspektywie zbliżającego się zachodu słońca.
Mapa II etapu (http://pkino.gdansk.pttk.pl/)

III etap był dość przyjemny, nie było tu zbyt dużych kombinacji z mapą trzeba było uważnie i szybko iść po drodze, zgarniać punkty z LOP i w odpowiednich miejscach (przy kamieniach i krzyżykach) dopasować pasujące na miejscu fragmenty mapy. Etap był dość szybki, trochę chodzenia w tę i z powrotem, całe szczęście Tomek odzyskał przytomność ;) bo inaczej mogłoby być kiepsko. Najpoważniejszy błąd to wpisanie głupiego BPK, ale generalnie poszło nie najgorzej – poniżej 200 punktów karnych.
Mapa III etapu - awers (http://pkino.gdansk.pttk.pl/)
Mapa III etapu - rewers (http://pkino.gdansk.pttk.pl/)

Przed etapami nocnymi było parę godzin przerwy, którą zarówno Tomek z resztą SKPT-owskich znajomych jak i ja spędziliśmy dość owocnie. Po powrocie pojawiły się wyniki etapów dziennych i tu miłym zaskoczeniem było dobre, II miejsce na II etapie. W tym momencie poczułem się usatysfakcjonowany ;D

IV etap był etapem nocnym, dlatego można było oczekiwać łatwiejszej mapy. Tomek był już nieco zmęczony, wcale się mu nie dziwię, bo po tylu godzinach w lesie jednego dnia z łamigłówkami jest to usprawiedliwione. Mapa została przez nas źle rozpracowana, bo na początku nie szukaliśmy części wspólnych fragmentów, które były w innych skalach. Na usprawiedliwienie dodam, że było dość zimno. Z moim entuzjazmem do chodzenia po poziomicach, odrobiną szczęścia i azymutów na oko udało się odnaleźć większość PK, ale pod koniec zaczęło nam się śpieszyć do bazy i odpuściliśmy sobie jeden pewny PK ominięty przy starcie. Całość zakończyła się w okolicach 2:00, wiec nie ma się co dziwić, że obaj mieliśmy dość kombinacji z mapą. To była najwyższa pora żeby wracać do domu, w końcu to miała być przyjemność.
Mapa IV etapu (http://pkino.gdansk.pttk.pl/)

Co mogę napisać na podsumowanie? Przede wszystkim jestem bogatszy o nowe doświadczenia z kombinowanymi mapami, a Puchar Polski okazał się być wcale nie taki straszny. Ustalony cel, czyli miejsce w pierwszej 20-tce, był realny i dlatego udało się go osiągnąć. Ogólnie start edukacyjny z przytupem na II etapie. Nie wiem tylko czy Tomek nie zraził się do tego typu łamigłówek. Niemiłą niespodzianką były opóźnienia w publikacji wyników w Internecie, bo w bazie były one dostępne dość szybko.

niedziela, 17 lutego 2013

Szary Gdańsk

Zima bez śniegu to trochę jak zdjęcia miasta w odcieniach szarości ;)

Długie Pobrzeże

Chyba jedna z najwęższych kamienic w mieście ;)

piątek, 18 stycznia 2013

Zima na Wyspie Sobieszewskiej

Wyspa Sobieszewska, niby Gdańsk, ale jednak dość oddalony i rozdzielony wodą. Nie przypomina ona typowych miejskich dzielnic Gdańska. Dawniej były to typowo rolnicze i rybackie okolice.

Zimą Wyspa wcale nie umiera. Bałtyk od czasu do czasu wzburza się, to w styczniu zdarzają się najsilniejsze sztormy. Tutejsze rezerwaty "Mewia łacha" i "Ptasi Raj" trochę opustoszały wraz z nastaniem zimy, jednak pojawili się nowi lokatorzy z północy.

Port w Świbnie (fot. luty 2012)
Przekop Wisły (fot. luty 2012)
Mniejszy styczniowy sztorm
Wzburzone morze

Takie kwiatki w styczniu też mogą wyrosnąć ;)