sobota, 26 marca 2022

Budynek dawnej łaźni i markowni kopalni "Wacław"

Podziemna kopalnia węgla to dość skomplikowane przedsiębiorstwo albo raczej organizm. Najsłynniejsze są części podziemne, bo to tam było najniebezpieczniej i tam odbywało się fedrowanie, czyli urabianie węgla. Warto jednak wspomnieć o częściach naziemnych, na które oprócz efektownych wież szybowych i napędzających windy i przepompownie maszynowni, składają się także budynki socjalne. Nie inaczej było w kopalni "Wacław" w Ludwikowicach Śląskich - Miłkowie, do której trafiłem przypadkiem.

Historia kopalni Wacław, a w zasadzie Wenceslaus sięga końca XVIII wieku, kiedy to wspominane jest wydobycie węgla w Miłkowie. Tutejsze złoża były eksploatowane przez kolejne coraz to większe przedsiębiorstwa, które to musiały sięgać do coraz głębszych pokładów węgla. Wraz z rozwojem przemysłu zapotrzebowanie na węgiel rosło, wiec w związku z tym zwiększano jego wydobycie. Na przełomie XIX i XX wieku wybudowano w Miłkowie elektrownię na miał węglowy. Kulminacja wydobycia w kopalni przypadła na lata 20-te XX wieku kiedy to Niemcy po I wojnie światowej utracili na rzecz Polski dużą część złóż na Górnym Śląsku. Kopalnia była wtedy uznawana za jedną z nowocześniejszych w regionie, również pod względem bezpieczeństwa. Niestety specyfiką złóż w okolicach Nowej Rudy i Ludwikowic Śląskich jest duże zagrożenie wyrzutami dwutlenku węgla uwięzionego w pokładach węgla. Powodowało to wielokrotne wypadki w kopalni Wacław oraz innych w regionie. Najpotężniejsza katastrofa nastąpiła w 1930 r. w szybkie tejże kopalni w Jugowie kiedy to w wyniku niewielkiego wyrzutu dwutlenku nastąpiło osuniecie dużych pokładów i w konsekwencji uwolnienie większych ilości dwutlenku, który to doprowadził do śmierci 151 górników.

Katastrofa pogrążyła kopalnię, która zaprzestała działalności do 1933 roku, kiedy to dochodząca do władzy NSDAP spowodowała jej ponowne otwarcie. Wydobycie węgla nie trwało jednak zbyt długo bo już w 1939 r. ponownie zaprzestano wydobycia z powodu rozwijanej nieopodal fabryki materiałów wybuchowych DAG. Po wojnie tylko czasowo wznawiano wydobycie w najpłytszych pokładach węgla. W późniejszych latach pomysł na wznowienie wydobycia wracał co najmniej kilkukrotnie, jednak żadne z tych planów nie zostały zrealizowane.

Pozostałością po kopalni w Miłkowie są jednak budynki naziemne. Elektrownia jest w opłakanym stanie i zwiedzanie jej grozi niebezpieczeństwem. Inaczej ma się sprawa dawnymi łaźniami i markownią. Łaźnie były bardzo ważnym elementem kopalni, ponieważ praca przy węglu powodowała bardzo duże zapylenie. Markownia natomiast była to część systemu BHP, ponieważ każdy górnik przed zjazdem po ziemie otrzymywał mark, czyli znacznik kontrolny z numerem. Po markach wiedziano czy wszyscy wyjechali na powierzchnię oraz także, co gorsza, identyfikowano zwłoki. Zachowany tuz przy drodze budynek w ostatnich latach zmienił jednak przeznaczenie i był zakładem poligraficznym i/lub zakładem produkującym słodycze, po którym zostało wiele interesujących pamiątek i fotogenicznych pomieszczeń.

Budynek dawnej elektrowni

Dawna łaźnia i markownia






Może był to zakład produkujący słodycze?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz