Po pierwszej wizycie w tym miejscu, fabryce materiałów wybuchowych DAG Bromberg, nie mogłem się doczekać powrotu w te okolice. Magia odkrywania terenów poprzemysłowych i możliwość zrobienia fajnych zdjęć czekała tylko na właściwy moment na zrealizowanie - wolny dzień i w miarę dobrą pogodę. Tego miejsca nie można było zostawić na bliżej nieokreślony wyjazd...
Poprzednim razem udało się zobaczyć większość ze strefy produkcji nitrogliceryny (NGL) w tym jego zagospodarowaną część - Exploseum. Tym razem, tak jak poprzednio ilość budynków i ich unikalność wręcz przytłaczały. Mimo, że to była druga wizyta w tych samych okolicach znów można było się poczuć jak prawdziwy odkrywca, coś co najbardziej uzależnia przy odwiedzaniu tego typu miejsc. Tu z racji charakteru fabryki, bo nie zawsze można odwiedzić dawne zakłady materiałów wybuchowych, było to jeszcze bardziej spotęgowane.
Na rozgrzewkę poszły budynki zaplecza technicznego, znajdujące się po drodze szczeliny przeciwlotnicze. Są to schrony przeciwlotnicze, które nie chronią przed bezpośrednim trafieniem bombą, służą raczej do ochrony przed odłamkami. Nie jest to pozbawione logiki, ponieważ prawdopodobieństwo bezpośredniego trafienia przy nalocie było wtedy dość niskie. Na terenie zakładu DAG znajdowało się wiele tego typu budowli - podziemny, łamany korytarz z 1-2 wejściami przykryty niezbyt grubą warstwą ziemi.
Kolejną atrakcją była poniemiecka lokomotywownia. Transport kolejowy był bardzo ważny dla fabryki zarówno w trakcie jak i po wojnie, w tym celu wybudowano kilometry torów kolejowych, których jedną z nielicznych pozostałości są przejazdy kolejowe i nietypowa siatka dróg. Wykorzystywano specjalne lokomotywy bezpaleniskowe minimalizujące prawdopodobieństwo wybuchu przewożonych chemikaliów.
Najciekawsze tym razem okazały się 2 inne fragmenty fabryki, a mianowicie produkcji prochu i laboratoria. Pierwszy z nich przytłaczał liczbą i rozmachem budynków. Była to pierwsza w pełni działająca część niemieckiej fabryki uruchomiona w 1942 roku i później rozbudowywana. Budynki rozmieszczono na łuku kierując strefy ewentualnych wybuchów w wolną przestrzeń. Zaskakująca jest liczba i konstrukcja zachowanych budynków, w szczególności tych służących do walcowania (prasowania) prochu. W wielu miejscach można było odnaleźć niemieckie napisy pamiętające czasy wojny. Przejście do strefy laboratoryjnej było kolejnym zaskoczeniem. Budynki są pochowane w lesie z zachowanymi resztami wyposażenia. Szkoda, że wtedy nadszedł czas na powrót do domu, ale kolejna myśl już kiełkuje...
|
Podwójny płot dawnej fabryki Zachem |
|
Lokomotywownia |
|
Powojenna nastawnia |
|
Natura zabiera co swoje - rampa kolejowa z magazynem |
|
Budynki na prasy w strefie produkcji prochu (POL) |
|
Przyroda dziarsko wkracza miedzy żelbet i cegły |
|
Strefa laboratoryjna |
|
"Gabloty" chroniące użytkownika przed niebezpiecznymi oparami itp. |
|
Podwójny płot miedzy kilkudziesięcioletnimi sosnami |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz